Artykuł / wywiad
Wokół sztuki w miejscach śmierci. Rozmowa z Profesor Haliną Taborską
„Książka Haliny Taborskiej (...) jest swoistym wykładem estetyki wyrosłej na aktach antyhuministycznego występku. Realnie rzecz ujmując – wstępem do takiej „estetyki”, w którym otrzymujemy bardzo starannie opracowany dokument rozmaitych obiektów, form materiałowo-przestrzennych, „instalacji”, murali, organizacji muzealnych i działań dokumentacyjnych. A zatem różnych istniejących w przestrzeni publicznej form pośredniczących w naszym „widzeniu” niewobrażalnej zbrodni lub form „oślepiania”, chroniącego przed desktrukcyjnym działaniem jej ponownego zobaczenia. Książka, kolekcjonując niejako owe praktyki, ukazuje ich charakter i wielość. Zgromadzony w niej materiał badawczy i akademicki warsztat czynią z niej literaturową pozycję niezbędną nie tylko w badaniach wojennych zbrodni w Europie, ale – zwłaszcza w dziedzinie kulturoznawstwa, antropologii kulturowej i historii sztuki – badaniach symbolicznej reprezentacji masowych zbrodni.” (dr hab. Jan Stanisław Wojciechowski, prof. Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie - z recenzji zamieszczonej na okładce)
Justyna Gorzkowicz: W 2019 roku nakładem wydawnictwa Austeria ukazała się Pani publikacja Sztuka w miejscach śmierci. Europejskie pomniki ofiar hitleryzmu. Jest to książka szczególna z kilku powodów, ale chciałabym wspomnieć teraz o dwóch, które wiążą się bezpośrednio z moimi pytaniami: czasie jej powstawania oraz towarzyszących emocjach. Jak Pani Profesor wskazuje w Przedmowie, materiały zaprezentowane w książce są wynikiem przeszło 25-letniej pracy badawczej. To bardzo długi okres, zważywszy na charakter prowadzonych badań. „Sztuka w miejscach śmierci” naznaczonych zbrodnią jest tematem trudnym, absorbującym nie tylko badacza, historyka sztuki, estetę, ale przede wszystkim człowieka. Skąd pomysł zajęcia się tym właśnie tematem?
Profesor Halina Taborska: 25 lat to rzeczywiście dlugi okres dla jednego projektu badawczego, nawet geograficznie dość rozległego. Powód rozciągnięcia go w czasie jest prosty. W ciągu tych 25 lat realizowalam też inne projekty badawcze, prowadziłam bardzo dużo zajęć dydaktycznych na kilku uczelniach, pełniłam różne funkcje: kierowałam zakładami badawczo-dydaktycznymi, byłam dyrektorem dwóch instystutów naukowych, objęłam stanowisko prorektora PUNO, a w latach 2011-2017 rektora tej uczelni. W tym samym okresie czytałam, poprawiałam i ocenialam setki prac studenckich, w miarę możliwości wspierałam też działalność kolegów.
„Tematem” sztuki w mejscach śmierci zajęłam się trochę przez przypadek. W latach 80. i 90. ubiegłego stulecia miałam serie kursowych wykładów o sztuce w otwartej przestrzeni publicznej (tzw. sztuce publicznej) w miastach metropolitalnych Europy. Prowadziłam je na Wydziale Sztuki w Roehampton Institute, obecnie Roehampton University, Londyn. Jedno z zadanych mi wówczas pytań (był to rok 1993) – zupełnie nieoczekiwane – dotyczyło powstania w getcie warszawskim i dzieł sztuki je upamiętniających w otwartej przestrzeni Warszawy. Nic na ten temat nie wiedziałam, ale podjęłam się udzielenia informacji po planowanym, wakacyjnym pobycie w Warszawie. Powstały wtedy moje pierwsze wykłady i publikacje poświęcone pomnikom upamiętniającym ofiary drugiej wojny światowej – przede wszystkim ofiarom Holocaustu.
JG: Jak radziła sobie Pani z trudnymi emocjami podczas odwiedzania badanych miejsc, poznawania jednostkowych historii?
HT: Problem emocji towarzyszących badaniom miejsc zbrodni jest zlożony. W trakcie prac w terenie jest tyle różnych spraw praktycznych do zalatwienia – dotarcie do wybranego miejsca, uzyskanie zgody na spotkania i przeprowadzenie rozmów z osobami, które w nim pracują, a przede wszystkim zapis tego, co się słyszy i opis tego, co się widzi, wymaga dużej koncentracji – nie można ulegać emocjom. Angażuje się rozum raczej niż serce. Uczucia, jakie towarzyszą badaniom, schodzą na dalszy plan. To, co przeżywamy później i jaki wpływ ma to na nasze dalsze życie, to jest bardzo osobista sprawa – można powiedzieć – temat rzeka...
JG: Otwierając pierwszy rozdział swojej książki, przytacza Pani przykłady upamiętniające pacyfikowane wsie europejskie. Ale tylko jedna z nich leży na terytorium Polski. Skąd taki wybór?
HT: Chciałam mieć przykłady z różnych krajów – w przepadku pacyfikowanych wsi wybierałam te, na których teren wprowadzono po wojnie artystycznie znaczącą sztukę kommemoratywną. Chodziło mi o pokazanie różnych form upamiętniania, a także przywołanie tych miejsc, które uważane są za bardzo ważne, czasem określane jako ikoniczne, w krajach, gdzie się znajdują.
JG: Czytelnik, sięgający po tę książkę po raz pierwszy, może odnieść wrażenie, że to nie polskie pomniki stoją w centrum Pani zainteresowań badawczych (a co za tym idzie – historia miejsc śmierci w Polsce). Z kolejną przeczytaną stroną wrażenie to jednak rozmywa się – perspektywa ulega zakrzywieniu. Pozostawienie opisywanych miejsc pamięci prawie bez komentarzy odautorskich – ich pokłosia możemy odnaleźć jedynie w przypisach, odnoszących się do relacji świadków zbrodni – skłania czytelnika do refleksji. Czy taki był Pani zamiar – nie dawania prostych odpowiedzi, a raczej nakierowywania na istotę problemu, na jego złożoność? Ostatecznie większość wagonów wysyłana było do obozów śmierci w Polsce. I tutaj też najwięcej pomników poświęconych ofiarom hitleryzmu.
HT: Nie było moją intencją dawanie żadnych odpowiedzi – ani prostych, ani skomplikowanych. Chciałam przedstawić – w niewielkim z konieczności zakresie – ogrom popełnionych zbrodni wojennych. Pokazać sposoby upamiętniania ofiar poprzez dziela artystów próbujących się z nimi „zmierzyć”, niejako „zmusić”czytelnika do zastanowienia się nad tym, jak to się stało, że chrześcjańska Europa była w XX wieku miejscem największego w nowożytnym świecie ludobójstawa. W tle pozostawało rówież cały czas pytanie – co sztuka może uczynić dla pamięci pomordowanych? A także, jak może wesprzeć tych żyjących, którzy chcą poznać głębię ludzkiego, a raczej nieludzkiego, zbrodniczego szaleństwa i szukać sposobów, aby inskrypcje na pomnikach „nigdy więcej” nie były pustym sloganem.
JG: Czy rozpoczynając pracę badawczą, planowała Pani stworzenie rodzaju „mapy” miejscowości w Europie, w których znajdują się opisywane przez Panią pomniki? Czy ten pomysł przyszedł raczej nieco później, podczas prac nad samą już publikacją?
HT: Rozpoczynając pracę nad projektem, nie planowałam tworzenia żadnych „map” . Dopiero na etapie prac wydawniczych pomyślałam, że warto byłoby stworzyć rodzaj „literalno-werbalnej mapy”, ukazującej umiejscowienie dzieł kommemoratywnych w różnych zakątkach Europy. Skończyło się na rozbudowanym Indeksie geograficznym, umieszczonym na końcu książku.
JG: Szalenie istotną częścią Pani refleksji nad sztuką w przestrzeni publicznej jest próba przywrócenia historii głosu pomijanych niejednokrotnie w polskim, ale i europejskim dyskursie, grup mniejszościowych, które straciły życie podczas akcji hitlerowskich. Myślę tu o Romach, Sinti, ale i o chorych psychicznie oraz osobach prześladowanych z uwagi na swoją orientację seksualną. O powodach podobnego wykluczenia wspomina Pani w swojej książce. Ale nasuwa się mi się jeszcze jedna refleksja. A może jest tak, że skala zbrodni była tak olbrzymia, że nawet my – którzy pozostali, i chcą pamiętać (aby „nigdy więcej”) – widzieliśmy jedynie pomordowane masy ludzkich istnień? Teraz, gdy pozostały już niemal wyłącznie pomniki, łatwiej zauważyć brak indywidualnych dyskursów – konkretnych, wreszcie nazwanych, a z zażartością likwidowanych przez nazistów, potem także pomijanych przez lata powojennego dyskursu historycznego.
HT: Istotnie, powody braku „zaintresowania” losami mniejszości eksterminowanych podczas drugiej wojny światowej były bardzo różne, było też ich bardzo wiele, o niektórych wspominam w jednym z rozdziałów. W wypadku Romów był to brak wiarygodnych informacji o ich losach; miejscach gdzie ginęli; statystycznych danych; dystansowanie się – czy wręcz tradycyjna niechęć do Cyganów z racji ich trybu życia, kulturowej odrębności, czy przypisywanej im „złodziejskiej natury” – ale i niechęć samych Cyganów do kontaktów z „nie-cyganami”; do opowiadania obcym o wojennych losach i stratach, a także brak generowanych przez nich pisanych źródeł: zeznań, zapisów świadków, wspomnień, etc. O homoseksualistach trudno było przez dłuższy czas pisać, czy upamiętniać ich los, bo prawie do końca lat 60. byli oni w Europie – zgodnie z obowiązującym prawem – kryminalistami. Jeszcze dziś słyszy się głosy, że zasługiwali na to, co ich podczas wojny spotkało. Są też nadal społeczności i rządy, które są homofobiczne i nie chciałyby widzieć pomników poświęconych homoseksualistom na swojej ziemi. Trudno o to winić nazistów.
Tak zwana „eutanazja” psychicznie chorych podczas drugiej wojny światowej była i jest przedmiotem zainteresowania historyków medycyny i psychiatrów. Rzadko problematyka ta przenika do dyskursu społecznego czy politycznego. Powstały i nadal powstają znaki pamięci w postaci tablic czy głazów, a czasem pomników, ale w stosunkowo niewielkiej ilości przypadków bywają „nagłośnione" w mediach. Długi okres milczenia i niehonorowania ofiar cywilnych wojny spowodowany był przez wiele, bardzo różnych czynników – politycznych, społecznych, kulturowych, wyznaniowych, obyczajowych – niektóre z nich można „zidenfikowac" stosunkowo szybko, inne nadal umykają eksplikacji.
JG: Wydaje się, że jednym z elementów zjawiska wykluczania mniejszości z dyskursu, jest także „poczucie wstrętu do ofiar" –niejednokrotnie podkreślane przez świadków hitlerowskiej zbrodni, a także utwalone w dziełach literackich czy artystycznych, dotyczące tamtego okresu. Wstręt wywodził się najczęściej ze strachu przed byciem w sytuacji ofiary, a podsycany był przez faszystowską indoktrynację. Myślę tu choćby o filmach kompilujących obraz Żydów z obrazem szczurów, ale takich przykładów było wiele. W Pani książce także odnajdziemy fragment, mówiący o podobnym sposobie postrzegania osób homoseksualnych przez współwięźniów.
HT: „Wstręt do ofiar” to problem bardzo złożony. Jego omówienie wymaga wejścia na terytorium wielu nauk – psychologii, socjologii, filozofii ... W mojej książce chodzi raczej o wzbudzenie „wstrętu do katów” – ich ideologii, metod postępowania, niewyobrażalnego okrucieństwa, a więc – pogarda dla Űbermenschów, współczucie i empatia dla ofiar.
JG: Pani Profesor, bardzo dziękuję za tę książkę i za na naszą rozmowę.
Halina Taborska – prof. dr hab., dyrektor Instytutu Kultury Europejskiej Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie w Londynie. Blisko 65-letnia kariera naukowa prof. Taborskiej z zakresu nauk o sztuce, filozoficznych i estetycznych ma nieoceniony wpływ na kształtowanie obrazu Polski, polskiej kultury i sztuki w świecie. Wiele prac badawczych Profesor z zakresu sztuki w przestrzeni publicznej znajduje kontynuacje w nowoczesnych metodach badań humanistyczno-kulturowych, w centrum stawiających postrzeganie związku człowieka z miejscem. Do tego typu relacji nawiązywały m. in. inicjatywy naukowe skupiające się na analizie form artystycznych w przestrzeni miast europejskich. Były to m.in. projekty: „Sztuka publiczna i architektura w nowych i regenerowanych zespołach urbanistycznych Europy”; „Sztuka i katharsis – monumenty dla ofiar Drugiej Wojny Światowej”; „Studium kształtowania współczesnego krajobrazu kulturowego Warszawy”, „Współczesna sztuka publiczna w otwartych przestrzeniach Anglii”, „Kultura artystyczna w procesach rewitalizacji miast europejskich”. Przez wiele lat prof. Taborska prowadziła wykłady i seminaria w Anglii, m.in. z estetyki, historii sztuki XIX i XX w. oraz historii idei w Camberwell College of Art oraz Roehampton Institute w Londynie, a także na Uniwersytecie Oksfordzkim na temat sztuki rosyjskiej i radzieckiej. Była ponadto wykładowcą w ponad dwudziestu amerykańskich instytutach i uniwersytetach, m.in. w: Harvard University, City University of New York Graduate Center, San Francisco State University, University of Michigan at Ann Arbor, University of Milwaukee, State University of New York. Odwiedzała także uczelnie w Polsce, przekazując swoją wszechstronną wiedzę licznym polskim studentom. Profesor Taborska jest autorką 10 publikacji książkowych i wielu artykułów naukowych.
Informacje
_______________________
Antropolog kulturowy ze specjalnością literaturoznawczą, krytyk artystyczny; kieruje Ośrodkiem Badań Dziedzictwa Emigracji Polskiej w Londynie
Zobacz także
Israeli Universities' Emergency Fellowships for Ukrainians
Below is a list of Israeli Universities/institutions of higher learning that offer emergency fellowships for scholars/students from Ukraine. The list will get updated as more universities and departments join in every day. There are also several individual scholars or labs that are willing to offer fellowships. I will update the list when I get more info from them. You can also contact me directly and i will do my best to help you navigate the system: innale@openu.ac.il.
Wywiad z prof. Anną Frajlich, emerytowaną wykładowczynią Polish Studies na Uniwersytecie Columbia
Profesor Anna Frajlich, uznana poetka z kilkudziesięcioletnim dorobkiem, która w wyniku kampanii antysemickiej opuściła Polskę w 1969 r., od lat mieszka w Nowym Jorku. Obroniła tu – na wydziale slawistycznym New York University – pracę doktorską poświęconą dziedzictwu starożytnego Rzymu w srebrnym wieku poezji rosyjskiej i przez 34 lata, od 1982 do 2016 roku, była wykładowczynią na Wydziale Slawistyki na Uniwersytecie Columbia. Obecnie, od ośmiu lat na emeryturze, nadal aktywnie uczestniczy w amerykańskim i polskim życiu literackim, biorąc udział w spotkaniach, konferencjach – a także rozmowach. Jedną z nich przeprowadził Przemysław Górecki w nowojorskim mieszkaniu badaczki i jej męża.
Skamandryci w cyfrowej rzeczywistości
Projekt "Skamandrycka triada na emigracji. Edycja listów Jana Lechonia, Kazimierza Wierzyńskiego i Mieczysława Grydzewskiego" to przykład połączenia tradycji "fiszki i ołówka" z nowoczesnymi technologiami, w pełni profesjonalnego opracowania krytycznego z otwartym dostępem do wiedzy i źródeł naukowych, szelestu kartek książki drukowanej z funkcjonalną edycją cyfrową. Dotyczy korespondencji wybitnych przedstawicieli literatury i kultury polskiej XX wieku, poetów Jana Lechonia i Kazimierza Wierzyńskiego oraz redaktora Mieczysława Grydzewskiego. Wymieniane między nimi listy, zachowane w Polskim Instytucie Naukowym w Ameryce z siedzibą w Nowym Jorku i Bibliotece Polskiej w Londynie, są ważnym ogniwem polskiego dziedzictwa kulturowego. O projekcie opowiedzieli nam jego twórcy: dr hab. Beata Dorosz, prof. IBL PAN, z Pracowni Dokumentacji Literatury Współczesnej IBL PAN oraz dr Bartłomiej Szleszyński, kierownik zespołu Nowej Panoramy Literatury Polskiej (Centrum Humanistyki Cyfrowej IBL PAN).
Konkurs na stypendium dla naukowców z Ukrainy | Competition for scholarships for researchers from Ukraine
Konkurs jest wyrazem solidarności z ukraińskim środowiskiem akademickim i ma za zadanie wsparcie najlepszych naukowców z Ukrainy. Głównym celem konkursu jest umożliwienie naukowcom przyjazdu do Uniwersytetu Łódzkiego w celu prowadzenia badań, co w konsekwencji przyczyni się do wzmocnienia potencjału naukowego i rozwoju naszej Uczelni. Działania te wpisują się ponadto w jeden z celów strategicznych UŁ, a mianowicie zwiększenie stopnia umiędzynarodowienia.