Artykuł / wywiad
Adrianna Bizowska, Analiza porównawcza figury nimfetki w powieściachLolita Vladimira Nabokowa oraz Pachnidło Patricka Süskinda
Kiedy słyszymy o nimfetkach, nasze myśli automatycznie wędrują do Lolity Vladimira Nabokova i choć skojarzenie to jest niewątpliwie słuszne, nie wyczerpuje ono w pełni listy utworów, w których możemy mówić o obecności nimfetek. Młode dziewczyny znajdujące się na pograniczu dzieciństwa i okresu dojrzewania, uwikłane w relacje erotyczno-romantyczne ze starszymi od siebie mężczyznami to motyw znany literaturze od dawna i znacznie częstszy, niż wolimy przyznawać.
Sam Humbert zestawia swoją namiętność do nieletnich dziewcząt ze słynnymi duetami miłosnymi znanymi z kart literatury, takimi jak Dante i Beatrycze czy Petrarka i Laura, nie wspominając o całej gamie nawiązań do Annabel Lee Edgara Allana Poego, które nakładają na słowa narratora dodatkowy kontekst romantyzujący całą opowieść. I choć można by wskazywać na długi szereg potencjalnych inspiracji[1], jednak to właśnie Nabokov stworzył nieśmiertelny wzorzec nimfetki, do którego nawiązujemy zawsze, ilekroć mowa o nieletnich dziewczynach nadmiernie pobudzających wyobraźnię i zmysły mężczyzn. I właśnie ten wątek stanowi punkt wspólny z drugą z omawianych przeze mnie powieści, czyli Pachnidłem Patricka Süskinda, gdzie ofiarami Jana Baptysty Grenouille’a padają najpiękniejsze dziewczęta, będące w wieku niedającym się jednoznacznie określić ani po stronie dzieciństwa, ani po stronie dorosłości. Ten stan pogranicza, w którym się znajdują w momencie śmierci, jest kluczowy dla upodobań seryjnego mordercy, a to właśnie pragnienie pożądającego stanowi o tym, czy dziewczyna może zostać nazwana nimfetką, co postaram się wykazać w dalszym ciągu pracy. Aby jednak do tego przystąpić, należy najpierw przypomnieć pokrótce, kim są nimfetki oraz skąd tak naprawdę się biorą.
W zaproponowanej przez Humberta kanonicznej „definicji” nimfetek charakteryzują się one pewnymi cechami szczególnymi, wśród których należałoby wymienić bardzo młody wiek wykluczający osiągnięcie przez dziewczynkę dojrzałości płciowej, nierozwinięte ciało o charakterze androginicznym, pozbawione jeszcze krągłości charakterystycznych dla kobiet dojrzałych płciowo, delikatne owłosienie ciała określane puszkiem lub meszkiem, „zwiewny, wykrętny, rozdzierający, podstępny wdzięk”[2] oraz tym podobne ogólniki uzupełnione o kilka cech bardziej charakterystycznych, choć w dalszym ciągu nieprecyzyjnych, takich jak „cokolwiek koci zarys kości policzkowej, smukłość członków pokrytych puszkiem”[3]. Dodatkowo jako cechy wspólne Lolity i Annabel narrator wymienia wątłe ramiona barwy miodu, jedwabisty gibki grzbiet, kasztanowe włosy, niedojrzałe sutki i brunatne znamię na boku. Mimo zapewnień narratora, że uroda nie jest żadnym kryterium, nie da się ukryć, że jego wybranki są ładnymi dziewczynami, co przejawia się chociażby w scenach zazdrości, gdy nastoletni chłopcy czy mężczyźni oceniają walory fizyczne Lolity, a dzieje się to całkiem często. Wygląd zewnętrzny ma oczywiście znaczenie dla podmiotu pożądającego, jednak nie jest on kluczowy. W przypadku nimfetek najważniejsze jest to, czego nie da się w pełni opisać ani zobaczyć – ich prawdziwa demoniczna natura, na którą składają się przede wszystkim efemeryczność oraz konieczność przeminięcia. Nimfetki stopniowo dorastają do swej natury, przez zaledwie krótką chwilę trwają w tym idealnym zawieszeniu między dzieckiem a kobietą, kiedy ich wdzięk oraz otoczka niewinności doprowadzają nimfoleptyków[4] do obłędu, a następnie dojrzewają i bezpowrotnie tracą zdolność uwodzenia swych wielbicieli. Stają się zwyczajnymi, pospolitymi nastolatkami, których bezkarnie pożądać mogą już wszyscy mężczyźni. Humberta, jak i wszystkich jemu podobnych kolekcjonerów niesamowitości, nie interesuje łatwo dostępna zwyczajność, nawet jeżeli jest atrakcyjna, jak Charlotta czy którakolwiek z zalecających się do niego dorosłych kobiet. Bohater ma wysokie mniemanie o własnej osobie, uważa się za jednostkę wybitną, a o swoich wyjątkowych właściwościach mówi najczęściej wtedy, gdy rozwodzi się nad istotą nimfetek:
Otóż między dziewiątym a czternastym rokiem życia zdarzają się dzieweczki, które pewnym urzeczonym wędrowcom, dwakroć lub wielokroć starszym niż one, zdradzają swą prawdziwą naturę, nie ludzką, lecz nimfią (czyli demoniczną) […]. […] Czy w tym przedziale wiekowym wszystkie dziewczynki są nimfetkami? Rozumie się, że nie. W przeciwnym razie my, ludzie wtajemniczeni, samotni podróżni, nimfoleptycy, dawno już popadlibyśmy w obłęd[5].
Tylko artysta i szaleniec, nieskończenie melancholijna istota z bańką gorącej trucizny w lędźwiach i arcylubieżnym ogniem nieustannie płonącym w subtelnym kręgosłupie […], natychmiast dostrzeże pewne nienazwane znamiona […] i wyśledzi wśród zdrowych dziatek zabójczą demonisię; oto stoi w ich gronie, nierozpoznana przez nie i sama nieświadoma swej fantastycznej mocy[6].
Rozpoznanie prawdziwych nimfetek w tłumie rówieśniczek nie sprawia Humbertowi najmniejszych trudności, ponieważ to on narzuca im swoje kryteria. Nie postrzega ich w kategorii sprawczości; nigdy nie robią czegoś, ale zawsze są jakieś. Istnieją wyłącznie w relacji z nim, niczym lalki sterowane przez zewnętrznego poruszyciela[7]. Zmaterializowane wykonawczynie wyobrażeń cudzej fantazji, odgrywają narzuconą im w danej chwili rolę, jednak same nie mogą przejąć inicjatywy ani zmienić zasad gry. Są projekcją męskiej fantazji narzuconą na konkretną jednostkę spełniającą pewne estetyczne oczekiwania podmiotu pożądającego i nie mogą funkcjonować w oderwaniu od niego[8]. Podglądane w parkach dziewczynki, nieświadome nawet faktu bycia obserwowanymi, nie mogły podejrzewać, że w czyiś oczach są ponętnymi kusicielkami. Dolores Haze nie była nimfetką, dopóki Humbert jednym zaledwie spojrzeniem nie odkrył jej demonicznej natury. Dopiero w relacji Lolita uświadomiła sobie, jakie wrażenie robi na mężczyźnie i zaczęła odgrywać rolę kochanki, choć swoim zachowaniem wielokrotnie udowodniła, że pod cienką powłoką pozornie dojrzałej ponad swój wiek flirciary kryło się kruche, zagubione dziecko.
Bohaterowie Süskinda skonstruowani są niemalże na tych samych zasadach, co ich Nabokovskie odpowiedniki. Piękne młode dziewczęta wchodzące właśnie w wiek dojrzewania, choć zbyt młode, by nazwać je dojrzałymi, padają ofiarą wyrzuconego na margines społeczny geniusza o wielkich zdolnościach i jeszcze większym poczuciu wyższości. Dwie spośród nich odznaczają się wyraźnym podobieństwem fizycznym: mają rude włosy, zielone oczy, jasną cerę usianą piegami, a przede wszystkim ledwo dostrzegalne zalążki rozwijających się piersi. Pozostałe nimfetki co do zasady także wpisują się w ogólny typu urody odpowiadający gustom Grenouille’a, choć z biegiem czasu, gdy dziewcząt w okolicy ubywa, jego wybór pada na coraz to mniej podobne do siebie dziewczęta:
I zawsze ofiarami były dziewczęta ledwo co dojrzałe, i zawsze najpiękniejsze, i przeważnie należały do owego typu ciemnych, zniewalających kobiet. Jakkolwiek morderca niebawem nie gardził już także dominującym wśród miejscowej ludności typem miękkich, nieco pulchnych dziewcząt o jasnej skórze. Ofiarą jego padały szatynki lub zgoła ciemne blondynki, byle nie nadto szczupłe[9].
Bohatera nie interesowało jednak piękno fizyczne, a przynajmniej nie bezpośrednio[10], jego uwaga koncentrowała się wyłącznie wokół zapachu. To w nim mieściła się cała istota nimfetek. Ich zapach był młodością i niewinnością, mieszaniną świeżości i ciepła; był „niczym strzęp cieniutkiego, mieniącego się jedwabiu… ale znowu nie przypominał wcale jedwabiu, tylko słodkie jak miód mleko, w którym rozpuszcza się biszkopt”[11]. Jedwab stojący po stronie kobiecej miękkości i zmysłowości oraz mleko odnoszące się do dziecięcej słodkości i czystości składają się razem na wyczuwalną wyłącznie przez nieludzko wrażliwego perfumiarza esencję pogranicza między tymi dwoma stadiami rozwoju. Grenouille gardzi ludźmi głównie dlatego, że są nijacy, a raczej pachną „zgoła nieciekawie i odstręczająco”[12]. Tak nagła zmiana w olfaktorycznym postrzeganiu drugiej istoty nie mogła się odbyć bez wyraźnego zainteresowania na poziomie emocjonalnym, o czym wspomina Krystyna Pisarkowa w artykule poświęconym semantyce zapachu: „Wydaje się, że ciało ludzkie «powinno» być bezwonne, jego zapachu nie powinno się dostrzegać. Jeżeli się go zauważa – jest zapach cechą negatywną […]. Wyjątek tworzy odbiorca (zapachu) uczuciowo zainteresowany, nieobiektywny”[13]. Chłopiec wchodzący w fazę dojrzewania rozkoszował się wonią dojrzewającej dziewczyny, jednak jego ułomność (brak własnego zapachu) doprowadziła go do obsesji na punkcie posiadania. Zbierał wszystkie otaczające go aromaty i starannie katalogował je w głowie, jednak zgodnie ze sztuką kolekcjonerską, uwagę skupiał przede wszystkim na okazach najniezwyklejszych i najmniej dostępnych dla przeciętnej osoby. Do stworzenia ludzkiego pachnidła, narzędzia dającego władzę nad ludźmi, lecz przede wszystkim wypełniającego wonną pustkę w życiu Grenouille’a, potrzebny był mu zapach, a przy tym także życie nimfetki.
Przemijanie, tak jak u Nabokova, jest kluczową cechą nimfetek Süskinda, jednak realizuje się nieco inaczej. Nimfetka, która przekroczy próg dojrzałości lub zostanie „skonsumowana” przez mężczyznę, zmieni swój zapach i tym samym straci wartość dla perfumiarza, więc by temu zapobiec, bohater musi ją zabić. Ludzie nie mogą wyzbyć się swego zapachu, jest on bezwarunkowo wpisany w każdą żywą istotę, a nawet w każdy przedmiot. Nie możemy przestać wydzielać zapachu ani go ukryć, tak samo jak niezależnie od naszej woli zmuszeni jesteśmy oddychać powietrzem wypełnionym cudzymi woniami. Gdy Grenouille pragnie posiąść zapach jakiejś dziewczyny, musi pozbawić ją życia, inaczej nie stanie się jedyną osobą mającą nad nim kontrolę. Istotą nimfoleptyka jest żądza posiadania, w przypadku Humberta fizycznego, zaś u Jana Baptysty olfaktorycznego. W obu przypadkach spełnienie pragnienia wymaga całkowitego, brutalnego wtargnięcia w intymność nimfetki. Dlatego też w Pachnidle schemat aktywnego podmiotu i biernego przedmiotu pojawia się ze zdwojoną siłą. Ofiary perfumiarza pozbawione są wszelkiej sprawczości, nie przemawiają nawet jednym słowem. Dostrzegamy je wyłącznie przez pryzmat percepcji Grenouille’a i jego preferencji zapachowych. Nie wchodzą w interakcję z głównym bohaterem, większość z nich ginie od nagłego uderzenia w tył głowy lub we śnie. Wyjątek stanowi pierwsza dziewczyna, która umierając, patrzyła na swojego oprawcę, gdy ten z zamkniętymi oczami przeżywał jedyny znany mu rodzaj zmysłowej, olfaktorycznej ekstazy[14]. Ofiary nie mogły przypuszczać, że przyciągają uwagę Jana Baptysty, ponieważ nikt poza nim samym nie był w stanie poznać ich prawdziwej natury.
By w pełni zrozumieć istotę nimfetek, należy przyjrzeć się ich wewnętrznemu zróżnicowaniu, które bierze się z różnorodnych potrzeb podmiotu pożądającego. W każdej z omawianych powieści możemy wyróżnić trzy typy nimfetek. Pierwszy z nich to pierwowzór, ideał, od którego zaczyna się fascynacja nieletnimi dziewczynami i do którego bohaterowie powracają myślami za każdym razem, gdy spotykają nową ofiarę swego pożądania. W momencie spotkania są jeszcze chłopcami wkraczającymi dopiero w okres dojrzewania, co tłumaczy nagłą fascynację płcią przeciwną i związane z nią kształtowanie się preferencji seksualnych. Odpowiednikiem Annabel Leigh, nadmorskiej miłości Humberta, jest rudowłosa dziewczyna z mirabelkami z Paryża, pierwsza ofiara Grenouille’a. Dla bohaterów spotkanie z nimi stanowiło inicjację erotyczną, która z różnych powodów została przerwana zbyt wcześnie, uniemożliwiając tym samym zaspokojenie pożądania. Młody Humbert, rozsmakowawszy się w nierozwiniętym jeszcze ciele rówieśniczki, nie mógł pogodzić się, że ich miłość nie została skonsumowana, a „szok wywołany jej śmiercią utrwalił [w nim] pozostałą po tamtym koszmarnym lecie frustrację, która potem przez całą zimną młodość udaremniła [mu] wszelkie romanse”[15]. To skłoniło go do poszukiwania dziewczynki zdolnej zapełnić puste miejsce po pierwszej kochance i przywołać dawno minione uczucia, które od tamtej pory się w nim nie odrodziły[16]. Jana Baptystę do pierwszej ofiary doprowadził odruch, niemalże zwierzęcy instynkt, który następnie kazał mu ją zamordować. Choć w pierwszej chwili bohater czuje się spełniony, szybko zorientował się, że zaspokojenie było pozorne: „Tamtym zapachem upił się tylko, wchłonął go w siebie i tym samym go zniszczył”[17]. Nie posiadł esencji, a jedynie rozbudził w sobie żądze posiadania i utwierdził się w przekonaniu, że po odpowiednim szkoleniu zostanie największym perfumiarzem wszechczasów, zdolnym odtworzyć zapach rudowłosej piękności i dzięki temu tworzyć pachnidła idealne. Spotkanie z paryską pięknością wywołało w nim potrzebę ponownego zetknięcia się z jej zapachem, tym samym wyznaczyło jego życiu sens[18]. Obie bohaterki, mimo iż stanowiły wzorzec dla swych następczyń, nie są nimfetkami per se, ponieważ nie zostają zapośredniczone przez figurę trzeciego, lecz są wiecznie niezaspokojonym pragnieniem samym w sobie. Nimfetka właściwa może zaistnieć dopiero, gdy mężczyzna rzutuje na nią wyobrażenie pierwowzoru, który w tym układzie pełni funkcję pośrednika, co Nabokov zdradza już na samym początku: „Mogłoby w ogóle nie być żadnej Lolity, gdybym przed nią pewnego lata nie pokochał innej dziewuszki-jaskółki”[19].
Kolejny typ nimfetek można określić mianem łączniczek. Są to przypadkowo spotkane dziewczyny, pełniące funkcję zastępczą; pozwalają pożądającemu tymczasowo zaspokoić pragnienie lub przygotowują go na spotkanie z najwspanialszym okazem. Z pewnością spełniają jakąś część wymagań stawianych nimfetce, lecz nie wyróżniają się na tyle, by bohater mógł bądź chciał nawiązać z nimi bardziej złożoną relację, o ile zgodzimy się nazwać stosunek łączący Grenouille’a z ofiarami relacją. Dla Humberta były to wszystkie przelotne znajomości z parków oraz placów zabaw, jednostronne romanse przeżyte w jego głowie w oczekiwaniu na spotkanie z nimfetką, którą miałby realną szansę w pełni posiąść. Dla Jana Baptysty łączniczkami były dwadzieścia cztery dziewice, których zapachy posłużyły jako baza do ludzkiego pachnidła. Co ciekawe, w momencie, gdy dowiadujemy się o ich istnieniu, narrator całkowicie porzuca głównego bohatera i o zamordowanych dziewczynach opowiada z perspektywy przerażonych mieszkańców Grasse. Nie dowiadujemy się, jak one pachniały, co jest zaskakujące, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że ich esencje weszły w skład najwspanialszego pachnidła w historii świata.
Ostatni typ, najważniejszy i zbierający w sobie wszystkie pozostałe, to nimfetki właściwe – Lolita i Laura. Posiadają wszystko to, czego brakowało łączniczkom oraz ucieleśniają marzenie o pierwowzorze, a nawet przewyższają wyidealizowane poprzedniczki, ponieważ podmiot pożądający, bogatszy już w doświadczenie i dodatkowe umiejętności, jest w stanie je posiąść, a przynajmniej ma ku temu sprzyjające okoliczności. Pragmatyzm nimfoleptyków jest uderzający. Humbert oszalał dla dziecka, z którym mógł zamieszkać pod jednym dachem, zaś Grenouille trafia na dziewczynkę o najwspanialszym zapachu niemalże w dniu, gdy jej ciało zaczęło przejawiać (oczywiście tylko olfaktorycznie) pierwsze oznaki dojrzewania. W dodatku to właśnie w Grasse rozpoczyna ostatni etap perfumeryjnej edukacji, po którym bohater będzie w stanie skraść zapach dowolnej rzeczy, także człowieka. Niesamowite zbiegi okoliczności są kolejną cechą zaczerpniętą z relacji podmiotu z pierwowzorem. Dziełem przypadku było zetknięcie się młodego Jana Baptysty z wonią rudowłosej dziewczyny w zatłoczonym, przesiąkniętym milionami zapachów Paryżu, tak jak szaleńcza miłość do Annabel „zdawała się czymś nadprzyrodzonym, prowadzącym do zdumiewających koincydencji – niechybnych oznak, że miłość tych dwojga nie wynikała wyłącznie z prawideł psychologii i biologii, lecz jest również koniecznością ontologiczną”[20]. Kolejnym nieodzownym elementem relacji z nimfetką jest destrukcja. Aby posiąść dziewczynę, trzeba ją zbrukać, pozbawić czystości i niewinności, a w Pachnidle także życia. Jak zauważa Jean Baudrillard:
Powołaniem uwodziciela jest zniszczenie naturalnej mocy kobiety czy dziewczyny za pomocą własnej sztucznej mocy. […] Jego wola, strategia i przeznaczenie to reakcja na wdzięki i uwodzicielską siłę dziewczyny, na fatum, które ma tym większą moc, im bardziej jest nieświadome, i stąd konieczność egzorcyzmu[21].
Wspomniane już przemijanie wpisane w naturę demonicznych dziewczyn to tylko jedna strona medalu. Mężczyzna może spotkać w życiu tylko jedną prawdziwą nimfetkę, ponieważ realizacja fantazji zawsze prowadzi do rozpadu podmiotu pożądającego, po którym traci on zainteresowanie nimfetkami na dobre. Relacja Humberta z Lolitą o wiele wcześniej straciła swój pierwotny charakter, w miejscu kochanka coraz częściej pojawiał się zastępczy ojciec. Gdy dziewczyna ucieka z Quiltym, nie szuka jej ze względu na nieugaszoną żądzę, lecz z poczucia obowiązku, z miłości, ze strachu przed ujawnieniem ich tajemnicy oraz z nienawiści do rywala. Pragnienie zemsty staje się nową obsesją, a w konsekwencji doprowadza bohatera do skrajności, czyniąc z niego mordercę. Jan Baptysta osiągnął zamierzony cel, stworzył perfumy zdolne zawładnąć ciałem i umysłem każdej osoby, niezliczonych mas, a jednak odkrył, że nic z tego nie ma. Satysfakcja z posiadanej władzy nie wypełnia pustki po człowieczeństwie, którego razem z zapachem nigdy nie uświadczył. Niezdolny do kochania „nie zazna zaspokojenia w miłości, lecz tylko w nienawiści, nienawidząc i będąc nienawidzonym”[22]. Rozpada się w nim ostatnia cząstka wierząca, że akceptacja i miłość innych obudzi w nim te same uczucia. Przeznaczeniem Grenouille’a jest śmierć, od której udało mu się uciec, lecz daniną płaconą za odwleczony wyrok było życie dwudziestu sześciu nimfetek, a ostatecznie jego własne.
Nimfetki, jak i sami nimfoleptycy, pomimo coraz liczniejszej reprezentacji w kulturze, cały czas pozostają zagadką, której istotę badacze będą jeszcze zgłębiać na setkach, jeśli nie tysiącach stron. Obie powieści są innowacyjne pod względem formalnym, Lolita z uwagi na wykorzystany język oraz nowatorski sposób prowadzenia narracji, zaś Pachnidło ze względu na tak niestandardowy sposób opisu doznań głównego bohatera przez pryzmat zapachu – najtrudniejszego do opisania w słowach doznania sensorycznego. Można przypuszczać, że obaj autorzy, chcąc pisać o tematach trudnych, społecznie nieakceptowalnych i wyrzucanych poza margines powszechnej uwagi, potrzebowali stworzyć własny, unikatowy język komunikacji, który pozwolił im nie tylko opowiedzieć zakazane historie, lecz także zapewnić im miejsce w kanonie dzieł literatury światowej.
Bibliografia
Literatura podmiotu:
- Nabokov V., Lolita, tłum. M. Kłobukowski, Warszawa 202
- Süskind P., Das Parfum: die Geschichte eines Mörders, Zurich 1985.
- Süskind P., Pachnidło. Historia pewnego mordercy, tłum. M. Łukasiewicz, Warszawa 2005.
Literatura przedmiotu:
- Baudrillard J., O uwodzeniu, tłum. J. Margański, Warszawa 2005.
- Kurkiewicz M., Olfaktoryczna inicjacja w powieści Patrica Süskinda Pachnidło, w: Z problemów prozy: powieść inicjacyjna, red. W. Gutowski, E. Owczarz, Toruń 2003.
- Margeson E., Tracing Lolita: Defining the Archetype of the Nymphet in 20th and 21st Century Literature and Culture, „Emergence” 2012, https://emergencejournal.english.ucsb.edu/wp-content/uploads/2018/05/Tracing-Lolita.pdf, dostęp: 20.05.202
- Pisarkowa K., Szkic pola semantycznego zapachów w polszczyźnie, „Język Polski” 1972 LII, z. 5.
- Przyłuska-Urbanowicz K., Pupilla. Metamorfozy figury drapieżnej dziewczynki w wyobraźni symbolicznej XX wieku, Gdańsk
[1] Zob. K. Przyłuska-Urbanowicz, Pupilla. Metamorfozy figury drapieżnej dziewczynki w wyobraźni symbolicznej XX wieku, Gdańsk 2015, s. 5–10, 117–126; E. Margeson, Tracing Lolita: Defining the Archetype of the Nymphet in 20th and 21st Century Literature and Culture, „Emergence” 2012, https://emergencejournal.english.ucsb.edu/wp-content/uploads/2018/05/Tracing-Lolita.pdf, dostęp: 20.05.2023.
[2] V. Nabokov, Lolita, tłum. M. Kłobukowski, Warszawa 2021, s. 21.
[3] Tamże, s. 22.
[4] Warto zwrócić uwagę, że o ile Nabokov stworzył oddzielną nazwę dla rodu demonicznych dziewcząt, o tyle dla ich miłośników nie zaproponował jednego precyzyjnego określenia, choć niewątpliwie stanowią oni grupę równie oryginalną, równie odseparowaną od ogółu społeczeństwa, co same nimfetki.
[5] V. Nabokov, dz. cyt., s. 21. Wyróżnienia własne.
[6] Tamże, s. 21–22. Wyróżnienia własne.
[7] O znaczącym imieniu Lolity (podobieństwo między Dolly, zdrobnienie od Dolores, a angielskim słowem doll oznaczającym „lalkę”) zob. w: K. Przyłuska-Urbanowicz, dz. cyt., s. 129.
[8] Zob. E. Margeson, dz. cyt., s. 1–2.
[9] P. Süskind, Pachnidło. Historia pewnego mordercy, tłum. M. Łukasiewicz, Warszawa 2005, s. 197.
[10] Podobnie jak w przypadku Humberta, preferencje zapachowe Grenouille łączą się z klasycznym kanonem piękna cielesnego, niezależnie od tego, czy sam podmiot pożądający jest tego świadomy. Niestandardowa dla ludzi dominacja zmysłu węchu sprawia, że odbiera on urodę dziewcząt inaczej niż reszta społeczeństwa, jednak obiekty pożądania dobiera na tych samych zasadach, co inni mężczyźni. Wydaje się, że Grenouille, który nie potrafi współegzystować z ludźmi, a w dodatku ma trudności ze zrozumieniem pojęć abstrakcyjnych, nie uświadamiał sobie zależności kierujących jego preferencjami.
[11] Tamże, s. 42. W oryginale znaczenie niemal identyczne: „[…] wie ein Stück dünner schillernder Seide... und auch wieder nicht wie Seide, sondern wie honigsüße Milch, in der sich Biskuit löst […]” – P. Süskind, Das Parfum: die Geschichte eines Mörders, Zurich 1985, s. 52.
[12] P. Süskind, Pachnidło…, dz. cyt., s. 44.
[13] K. Pisarkowa, Szkic pola semantycznego zapachów w polszczyźnie, „Język Polski” 1972, LII, z. 5, s. 337.
[14] Bohaterowi nie można odmówić zdolności do odczuwania podniecenia w rozumieniu reakcji psychicznej na zapach kobiecego ciała, jest to przecież z bodźców pobudzających doznania erotyczne. Por. M. Kurkiewicz, Olfaktoryczna inicjacja w powieści Patrica Süskinda „Pachnidło”, w: Z problemów prozy: powieść inicjacyjna, red. W. Gutowski, E. Owczarz, Toruń 2003, s. 334.
[15] V. Nabokov, dz. cyt., s. 17.
[16] Zob. E. Margeson, dz. cyt., s. 5.
[17] P. Süskind, Pachnidło…, dz. cyt., s. 172.
[18] Zob. M. Kurkiewicz, dz. cyt., s. 333.
[19] V. Nabokov, dz. cyt., s. 11.
[20] K. Przyłuska-Urbanowicz, Pupilla, s. 124.
[21] J. Baudrillard, O uwodzeniu, tłum. J. Margański, Warszawa 2005. s. 95–96.
[22] P. Süskind, Pachnidło…, dz. cyt., s. 240.
Informacje
Zobacz także
Faustyna Białous, Perwersje niewinności. Wizje pociągających młodych dziewcząt w Lolicie Vladimira Nabokova i Pachnidle Patricka Süskinda
Lolity Vladimira Nabokova nikomu chyba nie trzeba przedstawiać. Powieść ta, wydana po raz pierwszy w 1955 roku, odcisnęła trwałe piętno na kulturze światowej i zapisała się w powszechnej świadomości, również dzięki swoim filmowym adaptacjom – z 1962 roku w reżyserii Stanleya Kubricka i z 1997 w reżyserii Adriana Lyne’a.
Beata Hereśniak, Demiurg w człowieka przyobleczony (na podstawie perfum i tekstów)
Trudno mówić o literaturze, nie uwzględniwszy kreacyjnej mocy autora jako demiurga własnej historii i świata. Często jednak w tekstach można się natknąć na postaci, które wykazują większą moc stwórczą dla przedstawianego świata.
Zofia Rogala, Ojcostwo w świecie popędu – analiza stosunku mężczyzn do swoich potomków w Cząstkach elementarnych Michela Houellebecqa i Pachnidle. Historii pewnego mordercy Patricka Süskinda
Ojcowie w świecie zdominowanym przez popędy muszą nieustannie zmagać się ze swoją naturą, sprowadzaną w Cząstkach elementarnych i Pachnidle przede wszystkim do popędu seksualnego. Z wypełnieniem roli opiekuna poważne trudności mają zarówno bohaterowie realizujący twardy jak i miękki wzorzec męskości.
Arcydzieła literatury światowej w refleksji studentów polonistyki
Ważne, często mniej znane teksty literackie autorów z różnych kręgów językowych i kulturowych, po raz kolejny znalazły się w kręgu zainteresowań studentów polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego.