Статья / интервью
"Otwarcie się na to, co nie jest mną". Spotkania i relacje Miłosza i Bernackiego
W Wydawnictwie Naukowym ATH ukazała się monografia naukowa prof. Marka Bernackiego pt. Miłosz. Spotkania. Studia i rozprawy miłoszologiczne. Zapraszamy do lektury krótkiego wywiadu z Autorem, od wielu lat zajmującym się twórczością polskiego noblisty.
"Biuletyn Polonistyczny": Dlaczego w tytule pojawiają się "Spotkania"? Czym są dla Pana spotkania? I w jakim stopniu wpisują się w relacyjny charakter twórczości Czesława Miłosza?
Prof. Marek Bernacki: Słowo „spotkanie” oznacza dla mnie przyjęcie postawy dialogu, chęć prowadzenia rozmowy, z której coś konkretnego wynika – dla mnie i, niech zabrzmi górnolotnie: dla świata. Czytając, badając i komentując przez wiele lat twórczość Czesława Miłosza, a także zapoznając się z opracowaniami literaturoznawczymi dotyczącymi jego działalności pisarskiej, doszedłem do wniosku, że Miłosz, mimo powszechnej opinii poety niedostępnego, egotyka i „zarozumialca”, był de facto człowiekiem otwartym na doświadczenie Innego. Powiem więcej, kolejne etapy jego twórczości podlegały ewolucji twórczej pod wpływem rozmów, jakie prowadził z ważnymi dla siebie osobami. Pierwszym wpływowym interlokutorem młodego wileńskiego żagarysty był poeta Jarosław Iwaszkiewicz, później przyszedł czas na wtajemniczenie w świat przez dalekiego krewnego Oskara Władysława de Lubicz Miłosza, który wprowadził autora Trzech zim w krąg poezji religijno-mistycznej. W czasie wojny i okupacji Miłosz prowadził ożywione rozmowy z Jerzym Andrzejewskim i Kazimierzem Wyką, po wojnie – z Tadeuszem Juliszem Krońskim, krypto-marksistą, którego w jednym ze swoich esejów nazwał „Tygrysem” (notabene, to wpływ Krońskiego spowodował tzw. heglowskie ukąszenie, z którego Miłosza miał wyleczyć kontakt z inną wpływową osobą – Stanisławem Vincenzem!). Ważne dialogi przyszły noblista prowadził także z Thomasem Mertonem, Albertem Einsteinem i ks. Józefem Sadzikiem, któremu udało się przekonać poetę do tłumaczenia na język polski wybranych tekstów biblijnych. To tylko niektóre przykłady, które pokazują, że w przełomowych momentach życia Czesława Miłosza dochodziło do spotkania jakiejś ważnej osoby, której autor Traktatu moralnego wiele zawdzięczał. (Nie wspominam tu o spotkaniach Miłosza z kobietami, bardzo dla niego ważnymi, bo to temat na osobną rozmowę, a może nawet na dysertację).
Spotkanie ma także charakter filozoficzny – we wstępie do książki Miłosz. Spotkania odwołuję się do tradycji filozofii dialogu Levinasa i Bubera, przywołuję rodzime odmiany tego nurtu: filozofię spotkania ks. Jerzego Bukowskiego i filozofię dramatu ks. Józefa Tischnera. Podstawowa teza dialogików brzmiała: istota metafizyki nie zasadza się na jakimś bezosobowym „bycie”, który należy badać jako „przedmiot” poznania, ale ma charakter relacyjny, jest wejściem w dialog z Innym/Innymi. Mówiąc wprost, dopiero będąc wobec Drugiego tak naprawdę się jest. To bardzo poważny filozoficzny problem, którego Miłosz może nie wypowiadał wprost w swoich wierszach, ale na pewno traktował poważnie jako rzecz dającą do myślenia. Wystarczy przywołać jego znany wiersz Miłość, z cyklu Świat (poema naiwne), którego przesłanie jest następujące: „Miłość to znaczy popatrzeć na siebie, / tak jak się patrzy na obce nam rzeczy…” – przecież to ewidentne nawoływanie do przezwyciężania w sobie postawy egoistycznej i zachęta do otwarcia się na to, co nie jest mną. Tylko taka postawa, według poety, gwarantuje zrozumienie istoty naszego ludzkiego bycia-w-świecie. Jeśli tego nie zrozumiemy, przegramy życie…
Jak ewoluowała Pana pasja twórczością Czesława Miłosza? Jak sytuuje Pan swoją najnowszą publikację o Miłoszu względem poprzednich swoich prac?
Twórczością Czesława Miłosza zajmuję się od przeszło trzydziestu już lat (mówiąc szczerze, nie mogę uwierzyć, że tak długo!). Zaczęło się od uważnej lektury tomu esejów Ziemia Ulro, którą popełniłem mając bodajże siedemnaście lat, to było jeszcze przed maturą – taki mój okres „nieba w płomieniach”, kiedy szukałem własnej drogi życia. To dzięki Miłoszowi zdecydowałem się (ja, uczeń klasy o profilu matematyczno-fizycznym!) pójść na studia polonistyczne. Nieco później była fascynacja Doliną Issy i Nieobjętą ziemią, o której napisałem swój pierwszy w życiu poważny referat wygłoszony w 1987 roku na KUL-u podczas ogólnopolskiej literaturoznawczej konferencji studenckiej „Literatura źle obecna”. No i od tej pory Miłosz uwiódł mnie chyba już na całe życie. Lubię czytać jego wiersze, eseje i powieści. Chętnie interpretuję jego teksty, sprawia mi to ogromną satysfakcję intelektualną i duchową. Znalazło to wyraz w trzech moich dotychczasowych książkach o twórczości Miłosza. A myślę już o wydaniu kolejnych trzech książek poświęconych mojemu mistrzowi – może się uda (to zadanie na kolejne pięć lat).
Dlaczego Pana prace bliskie są takim gatunkom jak glosa, artykuł, szkic? Co przemawia za wyborem takich form?
Jan Błoński, jeden z moich wielkich mistrzów z okresu studiów polonistycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim w latach 1984-1990, wydał książkę zatytułowaną Miłosz jak świat. Pisząc o twórczości noblisty, mam świadomość z jakim zadaniem przychodzi mi się mierzyć. Znam też swoje miejsce w szeregu. Czytam książki napisane przez znakomitych miłoszologów: Błońskiego, Fiuta, Stalę, Nycza, Olejniczaka, Franaszka, Zaleskiego, Bieńkowską, Zarębiankę czy Zachównę... Staram się do tych ważnych wypowiedzi dorzucić jakiś własny kamyczek, okruch, który pokaże mało znany, czy nierozpoznany dotąd wątek twórczości autora Traktatu teologicznego. W książce Glosy do Miłosza (2012) opublikowałem trzy teksty (rozdziały), które w dużym stopniu są prekursorskie. Myślę tu a pogłębionej interpretacji mało znanego młodzieńczego wiersza Miłosza Moja podróż po Czechach, hermeneutycznej wykładni niezwykle intrygującego późnego utworu Syn Arcykapłana (uważam ten tekst za jeden z najważniejszych w całym moim dorobku naukowym) oraz kronikarskim podsumowaniu pt. Nazajutrz. Reakcje prasy polskiej po śmierci Czesława Miłosza. Z tego co mi wiadomo, jako jedyny miłoszolog wnikliwie zbadałem to zagadnienie – jak krajowa prasa zareagowała na śmierć noblisty, która miała miejsce 14 sierpnia 2004 roku (nawet Andrzej Franaszek nie podjął tego tematu w biografii Miłosza). Natomiast w książce Miłosz. Spotkania, o której rozmawiamy, pojawiają się co najmniej trzy rozdziały, które według mojego rozeznania wnoszą nowe wątki do miłoszologii. Mowa o stosunku Miłosza do Zygmunta Krasińskiego – dotarłem do mało znanego Miłoszowskiego eseju napisanego w Ameryce po angielsku Krasiński’s Retreat (co tłumaczę jako „Dezercja Krasińskiego”), a także o krytycznych poglądach Miłosza wobec projektu Mitteleuropy forsowanego na początku lat 80. XX wieku przez Milana Kunderę na łamach „Zeszytów Literackich” (odnalazłem i przeanalizowałem eseje Miłosza pisane po angielsku na łamach amerykańskiego periodyku „Cross Currents” redagowanego przez czeskiego pisarza-dysydenta Ladislava Matejkę) i o długoletniej przyjaźni z Jerzym Turowiczem, redaktorem naczelnym „Tygodnika Powszechnego”. Te trzy rozdziały szczególnie polecam potencjalnym czytelnikom książki Miłosz. Spotkania. Mam cichą nadzieję, że dzięki temu wywiadowi zamieszczonemu w „Biuletynie Polonistycznym” takie osoby się znajdą, a moje miłoszologiczne glosy i szkice będą dla kogoś przydatne…
Информация
Marek Bernacki, prof. dr hab., pracownik Uniwersytetu Bielsko-Bialskiego, przewodniczący Rady Dyscypliny Literaturoznawstwo, profesor nauk humanistycznych w dyscyplinie literaturoznawstwo.
Zob. wywiad w "Biuletynie Polonistycznym": "Otwarcie się na to, co nie jest mną". Spotkania i relacje Miłosza i Bernackiego [dot. monografii Marka Bernackiego Miłosz. Spotkania. Studia i rozprawy miłoszologiczne]